SupTech, czyli technologia nadzorcza jako dobro wspólne (razem z RegTech)? Raport Financial Stability Board rzuca nowe światło

ydzień temu Financial Stability Board opublikowała bardzo ciekawy raport „The Use of Supervisory and Regulatory Technology by Authorities and Regulated Institutions Market developments and financial stability implications”. Dokument stanowi ciekawą analizę przyczyn dla których obecnie rozwój technologii i narzędzi wspierających nadzór finansowy jest na dość wczesnym etapie. Znajdziemy tam także liczne (miękkie) rekomendacje oraz sporo przykładów inicjatyw z całego świata. W raporcie mniej miejsca poświęcono RegTech (więcej w tych artykułach), ale ważnym sygnałem jest swoiste „wezwanie” do współpracy pomiędzy nadzorcami, instytucjami regulowanymi oraz dostawcami rozwiązań SupTech i RegTech. Przyjrzyjmy się najważniejszym elementom raportu. Zaczynamy!

A zaczniemy od ustalenia, dlaczego SupTech jest potrzebny. Postępująca digitalizacja i ilość danych, z którymi „zmierzyć” muszą się nadzorcy to główny powody, dla których rozwój technologii w obszarze nadzoru jest potrzebny. Automatyzacja wielu procesów może pomóc także w uniknięciu błędów ludzkich, które mogą się pojawić przy powtarzalnych (i przez to nużących zajęciach jak przenoszenie danych do tabelki). W pewnej perspektywie czasowej możemy liczyć też na sprawowanie nadzoru w czasie rzeczywistym (o problemach z tym związanych w dalszej części).

No alt text provided for this image

Eksperci FSB wskazują także, rozwój narzędzi RegTech i SupTech mogą istotnie przyczynić się do poprawy efektywności w zakresie nadzoru oraz zarządzania danymi, bo w końcu będziemy mogli myśleć o takim raportowaniu (czy zasysaniu przez regulatora) danych, które rzeczywiście są potrzebne na danym moment. Ciekawe przy tym jest to, że regulatorzy (bo ci byli ankietowani przez FSB) wskazują na możliwość korzystania z niestandardowych danych dot. podmiotów regulowanych (w tym w zakresie ich działalności w social media – o tym, choć w nieco innym kontekście pisałem m.in. tutaj).

Rada podkreśla także, że wobec rosnącej liczby podmiotów nadzorowanych i rozwoju digitalizacji, po prostu trzeba myśleć o RegTech i SupTech jako czymś koniecznym, co pozwoli nadzorcom na „zapanowanie” nad całym ekosystemem. W końcu możliwości człowieka kiedyś się kończą, a te które ma „maszyna” są praktycznie nieograniczone.

No i pamiętajmy o redukcji kosztów regulacyjnego compliance, które jest obecnie sporym obciążeniem dla podmiotów nadzorowanych, a które bez wątpienia z pomocą uczenia maszynowego można obniżyć. Dla nadzorcy to też korzyść, bo kompetencje pracowników mogą być przeniesione na inne obszary i lepiej wykorzystane.

Z wprowadzeniem RegTech i SupTech wiążą się jednak określone wyzwania

I jest ich całkiem sporo. Dany, żeby były wiarygodne muszą być dobrej jakości i najlepiej w formacie łatwym do odczytu przez algorytm. Nie mamy jednak (za bardzo) standardów wyznaczających nam określone „KPI” – poziomy jakości danych. Jeżeli wchodzimy w powszechną digitalizację to pojawiają nam się oczywiście zagrożenia związane z cybersecurity i zależnością od podmiotów trzecich (trudno wyobrazić sobie, że regulatorzy będą w stanie opierać się wyłącznie na własnych systemach, więc w którymś momencie nadzorcza chmura będzie musiała się „wystandaryzować” – a mamy tutaj przecież tajemnicę zawodową).

No alt text provided for this image

Wprowadzenie nowych narzędzi SupTech wymaga też określonego budżetu (nie zawsze dostępnego na tego typu potrzeby) oraz specjalistycznych kompetencji, a tutaj – jak wskazuje FSB – nadzorcy konkurują o najlepszych z rynkiem. Tym bardziej, że alerty generowane przez zautomatyzowane systemy i tak muszą podlegać weryfikacji człowieka, żeby uniknąć ryzyka reputacyjnego i zarzutów o nierzetelność.

Tutaj warto podkreślić, że FSB (jak i sami regulatorzy) dostrzega ryzyka wynikające z wykorzystania sztucznej inteligencji do podejmowania decyzji nadzorczych, m.in. związane z przejrzystością algorytmów czy możliwością dotarcia do „uzasadnienia” takiej decyzji. Co przykładowo w warunkach krajowych jest istotne chociażby z punktu widzenia Kodeksu Postępowania Administracyjnego (m.in. art. 107, który wymaga, aby decyzja miała uzasadnienie) czy ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym (m.in. art. 11b dotyczący interpretacji Komisji).

W dokumencie znajdziemy także ryzyko związane z arbitrażem regulacyjnym, ale wynikającym właśnie z cyfryzacji. Skoro mamy określone algorytmy, które działają według pewnych schematów, to przecież można próbować je obejść. FSB wskazuje tutaj, że może to doprowadzić do sytuacji, w której instytucje będą po prostu próbowały „nagiąć” systemy do „produkowania” nie tego co przedstawia stan faktyczny, a tego co chce pokazać raportujący.

Na marginesie warto zwrócić uwagę na kwestię „docelowego” raportowania real-time. Jasne jest, że bez wyraźnie określonych ram prawnych i przejrzystości może to być ślepa uliczka. Temu zagadnieniu poświęcę jednak odrębny artykuł.

A jak można wdrażać SupTech w organach nadzoru?

No alt text provided for this image

W załączniku do raportu znajdziemy konkretne przykłady, ale w skrócie można powiedzieć, że jesteśmy na dość wczesnym etapie rozwoju. Ankietowani regulatorzy podkreślają, że nadal nie ma na rynku rozwiązań, które odpowiadałyby im potrzebom. Niektórzy nadzorcy prowadzą już programy pilotażowe, które czasem kończą się implementacją, a czasem są odkładane na półkę jako nieefektywne.

W dalszym ciągu nadzorcy bazują głównie na własnych zasobach (ludzkich, infrastrukturalnych) do tworzenia nowych narzędzi. Z drugiej strony UKNF angażuje się chociażby w takie inicjatywy jak Hackaton.

U części regulatorów mamy wyraźnie określone strategie w zakresie wdrażania SupTecha nawet oddzielne departamenty zajmujące się tylko tym zagadnieniem. Coraz częściej mamy też „wystawiane” interfejsy dostępowe – API lub jakieś ich namiastki.

FSB podkreśla także jedną – moim zdaniem kluczową – kwestię. Stworzenie dobrych narzędzi SupTech i RegTech (muszą działać one równolegle) wymaga współdziałania pomiędzy nadzorcami, instytucjami regulowanymi i dostawcami technologii (to założenie ma też realizować Digital Finance Strategy). I jeszcze jedno – FSB „zachęca” do eksperymentowania i umożliwienia pracownikom popełniania błędów. Innymi słowy, nie każdy pomysł da się zrealizować, ale warto próbować. Prawo do błędu nie tylko w biznesie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *